Kalendarz Adwentowy – Dzień 6
„Prezent od Świętego Mikołaja”
Tej nocy nad miastem unosił się magiczny pył, mieniący się wszystkimi kolorami tęczy. Święty Mikołaj właśnie wyruszył w swoją coroczną podróż, a jego sanie sunęły bezszelestnie po gwiaździstym niebie. Obok niego siedział podekscytowany elf Tymek, który po raz pierwszy uczestniczył w rozdawaniu prezentów. Jego dzwoneczek przy czapce pobrzękiwał cichutko w rytm lotu reniferów.
„Pamiętaj, Tymku,” – powiedział Święty Mikołaj, poprawiając swoje magiczne okulary, przez które widział wszystkie domy jednocześnie. „Dzisiaj każde dziecko powinno poczuć, że jest wyjątkowe. Nawet najmniejszy prezent może być źródłem największej radości, jeśli jest dany z sercem.”
Tymek mocno ściskał swoją magiczną torbę pomocnika, w której znajdowały się specjalne prezenty, które sam pomógł przygotować podczas nocnej zmiany. Najbardziej denerwował się prezentami dla Mai – dziewczynki, której historia szczególnie poruszyła jego elfie serce.
Sanie zatrzymały się nad pierwszym domem. Święty Mikołaj wyciągnął z kieszeni złoty zegarek i sprawdził godzinę. „No, zaczynamy! Pamiętasz zaklęcie do bezpiecznego lądowania w kominie?”
Tymek pokiwał energicznie głową. Przez ostatni miesiąc ćwiczył je codziennie: „Płatku śnieżny, lekki bądź, do komina drogę wskaż, bezpiecznie nas tam zaprowadź, gdzie prezenty trzeba nadać!”
„Doskonale!” – zaśmiał się Święty Mikołaj, a jego śmiech zabrzmiał jak najpiękniejsze świąteczne dzwoneczki. „Tylko pamiętaj – nie możemy się spieszyć. Każde dziecko zasługuje na naszą pełną uwagę.”
I tak zaczęła się ich magiczna podróż. W każdym domu zatrzymywali się na chwilę. Święty Mikołaj zawsze znajduje czas, by sprawdzić, czy dziecko dobrze śpi, czy nie ma złych snów, a czasem nawet zostawia dodatkową szczyptę magicznego pyłu, który zapewnia słodkie sny.
W jednym z domów znaleźli małego chłopca, który próbował nie zasnąć, żeby zobaczyć Świętego Mikołaja. Mikołaj delikatnie dotknął jego czoła swoją rękawiczką, a chłopiec natychmiast zasnął z uśmiechem na twarzy, śniąc o latających reniferach.
W innym domu spotkali dziewczynkę, która zostawiła dla nich talerz pełen własnoręcznie upieczonych ciasteczek. „Widzisz, Tymku,” – powiedział Mikołaj, delektując się ciastkiem. „To jest prawdziwa magia świąt – dzielenie się z innymi tym, co mamy najlepszego.”
Wreszcie dotarli do domu Mai. Tymek poczuł, jak jego serce zaczyna bić szybciej. Przez okno zobaczyli ją, śpiącą w swoim łóżku, wciąż przytulającą starego misia. Na biurku stało zdjęcie jej mamy, a obok paliła się mała lampka nocna w kształcie gwiazdy.
„Święty Mikołaju,” – szepnął Tymek. „Czy możemy zostać tu trochę dłużej? Chciałbym się upewnić, że wszystko będzie idealnie.”
Mikołaj spojrzał na elfa z ciepłym uśmiechem. „Oczywiście, mój drogi. Widzę, że ta mała dziewczynka znalazła szczególne miejsce w twoim sercu.”
Bardzo ostrożnie rozpakowali prezenty. Nowy miś, wyglądający dokładnie jak stary, ale wypełniony magią maminych przytuleń, został delikatnie położony obok poduszki Mai. Album ze zdjęciami, który nigdy się nie kończy, umieścili na biurku, tuż obok zdjęcia mamy. Ale Tymek miał jeszcze jedną niespodziankę – małą, kryształową kulę śnieżną, której wcześniej nie pokazał nawet Matyldzie.
„Co to jest?” – zapytał zaciekawiony Mikołaj.
„To… to specjalna kula,” – wyszeptał Tymek. „Gdy Maja będzie się czuła samotna i będzie tęsknić za mamą, wystarczy, że potrząśnie kulą. Wtedy pojawi się w niej obraz jej mamy, uśmiechającej się i machającej do niej. A śnieg w kuli będzie układał się w słowa, które mama zawsze do niej mówiła.”
Mikołaj położył dłoń na ramieniu Tymka, a w jego oczach zalśniły łzy wzruszenia. „Mój drogi elfie, właśnie odkryłeś największy sekret Mikołajek. Nie chodzi o to, ile prezentów przyniesiemy, ale o to, ile miłości w nie włożymy.”
Gdy już mieli wychodzić, Maja poruszyła się przez sen. Tymek zamarł, ale dziewczynka nie obudziła się – tylko uśmiechnęła się przez sen i wymamrotała „Mama”. W tym samym momencie kryształowa kula zamigotała delikatnym światłem, a nowy miś zaczął emanować ciepłem.
Wracając do sań, Tymek zauważył, że jego dzwoneczek przy czapce wydaje teraz zupełnie nowy dźwięk – dźwięczał jak małe kryształowe dzwonki, dokładnie tak samo jak dzwonek przy saniach Świętego Mikołaja.
„To dlatego, że twoje serce nauczyło się prawdziwej magii świąt,” – wyjaśnił Mikołaj, pomagając mu wsiąść do sań. „Każdy elf z Nocnej Zmiany przechodzi tę przemianę, gdy zrozumie, że największym prezentem jest miłość i pamięć o innych.”
Resztę nocy spędzili, rozwożąc kolejne prezenty, ale Tymek co jakiś czas zerkał w stronę domu Mai. Za każdym razem widział delikatną, złotą poświatę unoszącą się nad jej oknem – znak, że magia działa, a prezenty przyniosą dokładnie tyle radości i ukojenia, ile potrzeba.
Gdy pierwsze promienie słońca zaczęły przebijać się przez zimowe chmury, Święty Mikołaj i Tymek wracali już do Świętego Warsztatu. Ich worki były puste, ale serca pełne radości i spełnienia. W oddali słychać było pierwsze okrzyki szczęśliwych dzieci, które już znalazły swoje prezenty.
„Wiesz, Tymku,” – powiedział Mikołaj, gdy lądowali przed warsztatem. „Myślę, że w tym roku nie tylko dzieci dostały wyjątkowe prezenty. Ty też otrzymałeś coś szczególnego.”
„Tak?” – zapytał zdziwiony elf. „Co takiego?”
„Zrozumienie, że prawdziwa magia nie kryje się w czarach i zaklęciach, ale w sercu pełnym miłości i chęci pomagania innym. I to jest najpiękniejszy prezent, jaki można dostać na Mikołajki.”
Gdy Tymek wrócił do swojego pokoju w wieży, pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było spojrzenie przez magiczny teleskop w stronę domu Mai. Dziewczynka właśnie się budziła i z niedowierzaniem odkrywała swoje prezenty. Gdy przytuliła nowego misia, jej twarz rozjaśnił najpiękniejszy uśmiech, a w oczach pojawiły się łzy szczęścia. W tym samym momencie kryształowa kula zaświeciła ciepłym blaskiem, a w jej wnętrzu pojawił się obraz uśmiechniętej mamy, posyłającej Mai buziaki.
I tak kończy się nasza mikołajkowa opowieść, ale magia tej szczególnej nocy trwa nadal. Bo prawdziwe Mikołajki nie kończą się rankiem – trwają w naszych sercach przez cały rok, przypominając nam, że największym prezentem, jaki możemy dać innym, jest nasza miłość i troska.