Kalendarz Adwentowy – Dzień 19

„Pomocnicy Świętego Mikołaja”

W Świętym Warsztacie panowało niezwykłe poruszenie. Do świąt zostało już tylko kilka dni, a wszyscy elfowie pracowali na najwyższych obrotach, przygotowując prezenty. Wszyscy, z wyjątkiem małego elfa imieniem Tobiasz, który był najmłodszym i najmniejszym ze wszystkich pomocników Świętego Mikołaja.

Tobiasz bardzo się starał, ale wszystko wydawało mu się za duże – młotki były zbyt ciężkie, pudełka za wysokie, a prezenty, które miał pakować, wciąż mu się rozsypywały. Inne elfy, choć życzliwe, nie miały czasu mu pomagać – każdy był zajęty swoim przydziałem zadań.

„Może powinienem zostać w szkole elfów jeszcze jeden rok,” – westchnął Tobiasz, próbując po raz dziesiąty zapakować wielkiego pluszowego misia.

Tego szczególnego wieczoru, 19 grudnia, gdy większość elfów kończyła już swoją pracę, Tobiasz został w warsztacie dłużej. Chciał wreszcie nauczyć się prawidłowo pakować prezenty. Nagle usłyszał ciche popiskiwanie dochodzące z kąta warsztatu.

Za wielkim pudłem z kokardkami siedziała mała myszka, która próbowała poradzić sobie z kawałkiem wstążki większym od niej samej. Wyglądała równie sfrustrowana jak Tobiasz.

„Cześć,” – powiedział elf. „Jestem Tobiasz. Też masz problemy z pakowaniem?”

„Tak,” – pisnęła myszka. „Jestem Kropka. Chciałam pomóc i zrobić niespodziankę, ale wszystko jest takie duże…”

Tobiasz uśmiechnął się po raz pierwszy tego dnia. „Może moglibyśmy sobie nawzajem pomóc? W końcu oboje jesteśmy mali.”

I tak zaczęła się niezwykła współpraca. Kropka była świetna w przeciskaniu się w trudno dostępne miejsca i rozplątywaniu supełków na wstążkach, a Tobiasz, choć mały jak na elfa, wciąż był wystarczająco duży, by podnosić pudełka i wycinać papier.

Wkrótce dołączyły do nich inne małe stworzenia z warsztatu – rodzina malutkich pająków, która potrafiła tkać najpiękniejsze kokardy, dwa młode świerszcze grające kolędy do pracy, a nawet stary zegarek ścienny, który mimo że nie chodził już zbyt dokładnie, doskonale pilnował czasu na przerwy.

Pod kierownictwem Tobiasza powstała cała brygada „Małych Pomocników”. Każdy miał swoje zadanie, idealnie dopasowane do jego rozmiaru i umiejętności. Pająki dekorowały pudełka misternymi wzorami z wstążek, myszka sprawdzała jakość wszystkich pluszaków (była ekspertem od miękkości), świerszcze umilały pracę muzyką, a zegarek ostrzegał, kiedy zbliżały się inne elfy.

Pewnej nocy, gdy wszyscy byli zajęci pracą, do warsztatu niespodziewanie wszedł sam Święty Mikołaj. Tobiasz i jego przyjaciele zamarli, nie wiedząc, czy ich sekretna operacja zostanie zaakceptowana.

Święty Mikołaj w milczeniu przyglądał się ich pracy – perfekcyjnie zapakowanym prezentom, pięknym kokardkom, starannie ułożonym zabawkom. Po chwili na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

„No, no,” – powiedział ciepłym głosem. „Widzę, że znalazłeś swój własny sposób na pomaganie, Tobiaszu.”

„Przepraszamy, że pracowaliśmy bez pozwolenia,” – pisnęła nieśmiało Kropka, wyglądając zza pudełka z kokardkami.

„Przepraszać?” – zaśmiał się Mikołaj. „Ależ to jest dokładnie to, o czym zawsze mówiłem – każdy może pomagać na swój sposób. Nie liczy się rozmiar pomocnika, tylko wielkość jego serca.”

Od tej pory „Mali Pomocnicy” stali się oficjalną częścią zespołu Świętego Mikołaja. Tobiasz został mianowany Mistrzem Małych Spraw – bo jak powiedział Mikołaj, czasem to właśnie najmniejsze detale sprawiają, że prezent staje się wyjątkowy.

W warsztacie zaszło wiele zmian. Powstał specjalny mini-dział, gdzie mali pomocnicy mieli swoje stanowiska pracy dopasowane do ich rozmiarów. Pająki dostały własną przestrzeń do tkania kokardek, myszki miały specjalną ślizgawkę do szybkiego przemieszczania się między prezentami, a świerszcze otrzymały małą scenę do grania świątecznych melodii.

Inne elfy szybko zauważyły, że od kiedy mali pomocnicy dołączyli do zespołu, praca szła sprawniej i przyjemniej. Nikt już nie denerwował się, gdy trzeba było rozplątać wyjątkowo trudny supeł na wstążce – od tego były przecież myszki. Nikt nie martwił się o dekorowanie najmniejszych pudełek – pająki radziły sobie z tym doskonale.

Pewnego dnia Tobiasz znalazł na swoim stanowisku pracy mały prezent. Było to miniaturowe krzesło elfie, idealnie dopasowane do jego rozmiaru, z wyrytym napisem: „Dla Tobiasza – który pokazał nam, że wielkie serca znajdują się często w małych pomocnikach. Święty Mikołaj.”

Gdy nadeszła Wigilia, prezenty w Świętym Warsztacie były najpiękniej zapakowane w historii. Każde pudełko miało idealnie zawiązaną kokardkę, każdy pluszak był perfekcyjnie miękki, a do każdego prezentu dołączono maleńką karteczkę z życzeniami, napisaną przez Tobiasza i ozdobioną przez pająki.

„Widzisz,” – powiedział Święty Mikołaj do Tobiasza, gdy przygotowywali ostatnie prezenty, „czasem to, co wydaje się naszą największą słabością, może okazać się największą siłą. Bycie małym pozwoliło ci zauważyć i docenić innych małych pomocników, których nikt wcześniej nie dostrzegał.”

Od tego czasu w Świętym Warsztacie pojawiła się nowa tradycja. Pod każdą choinką, oprócz głównych prezentów, Mikołaj zostawiał jeden malutki podarunek – tak mały, że ledwo widoczny. Był to sposób, by przypomnieć wszystkim, że czasem najmniejsze rzeczy potrafią przynieść największą radość.

I tak kończy się nasza dzisiejsza opowieść, ale gdy następnym razem znajdziecie pod choinką wyjątkowo pięknie zapakowany prezent z misternie zawiązaną kokardką, pomyślcie o Tobiaszu i jego małych pomocnikach, którzy nauczyli się, że nie ma znaczenia, jakiego jest się rozmiaru – liczy się tylko to, jak wielkie ma się serce do pomagania innym.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *