Kalendarz Adwentowy – Dzień 20

„Wigilijne Życzenie”

W niewielkim domku na obrzeżach miasta mieszkała mała Weronika ze swoimi dziadkami. Byli szczęśliwą rodziną, choć nie mieli wiele – dziadek był zegarmistrzem i naprawiał stare czasomierze, a babcia szyła piękne świąteczne obrusy. Weronika miała tylko jedno marzenie – chciała, żeby jej rodzice, którzy pracowali daleko za granicą, mogli przyjechać na święta.

Tego wieczoru, 20 grudnia, gdy do Wigilii zostały już tylko cztery dni, Weronika siedziała przy oknie, obserwując padający śnieg. W jej pokoju stał stary zegar z kukułką, który dziadek naprawił specjalnie dla niej. Właśnie wybiła dwudziesta godzina, ale zamiast zwykłego „kuku”, zegar wydał dziwny, melodyjny dźwięk. „To niemożliwe,” – pomyślała Weronika, przecierając oczy ze zdumienia. Z zegara wyleciała nie kukułka, ale maleńka, błyszcząca wróżka w sukience z gwiazdek.

„Witaj, Weroniko,” – powiedziała wróżka głosem brzmiącym jak delikatne dzwoneczki. „Jestem Życzeniowa Wróżka. Pojawiam się tylko wtedy, gdy czyjeś świąteczne życzenie jest naprawdę szczere i płynie prosto z serca.” Dziewczynka spojrzała jeszcze raz na wróżkę upewniając się czy na pewno to nie jej wyobraźnia. „Naprawdę możesz spełniać życzenia?” – zapytała Weronika z nadzieją w głosie. „Cóż…” – wróżka usiadła na wskazówce zegara – „to nie jest takie proste. Życzenia muszą zostać zasłużone. Potrzebuję twojej pomocy, by zebrać składniki do świątecznego zaklęcia.” – dokończyła uśmiechając się. „Zrobię wszystko!” – zawołała Weronika. „Co trzeba zrobić?”

„Potrzebujemy trzech rzeczy,” – wyjaśniła wróżka. „Łzy radości kogoś, kto odnalazł dawno zagubioną rzecz, iskierki nadziei od kogoś, kto nie stracił wiary mimo przeciwności, i dźwięku śmiechu kogoś, kto nauczył się dzielić z innymi.” Weronika nie wiedziała, od czego zacząć, ale wróżka zapewniła ją, że będzie jej towarzyszyć w poszukiwaniach, ukryta w kieszeni jej płaszczyka.

Pierwszą osobą, którą spotkały, była starsza pani stojąca na przystanku autobusowym. Mimo mrozu przeszukiwała swoją torbę z coraz większą desperacją. „Czy mogę w czymś pomóc?” – zapytała Weronika. „Och, kochanie,” – westchnęła staruszka. „Zgubiłam stary medalion z zdjęciem mojego męża. To jedyna pamiątka, jaka mi po nim została…” Weronika rozejrzała się uważnie. W świetle latarni coś błysnęło w śniegu. To był medalion! Gdy podała go starszej pani, ta rozpłakała się ze szczęścia, a wróżka zręcznie złapała jedną z łez do maleńkiego kryształowego flakonika.

Drugim spotkanym człowiekiem był młody mężczyzna siedzący na ławce w parku. Przed nim stał otwarty futerał na skrzypce, a w dłoniach trzymał kartkę z ogłoszeniem o przesłuchaniu do orkiestry. „Próbuję już piąty raz,” – powiedział, gdy Weronika zapytała, czy wszystko w porządku. „Ale nie poddam się. Muzyka to całe moje życie.” Zaczął grać, a jego melodia była pełna nadziei i wiary. Wróżka zdołała zebrać kilka złotych iskierek, które unosiły się z jego skrzypiec.

Ostatnią osobą była mała dziewczynka przed cukiernią, która z tęsknotą patrzyła na świąteczne wypieki. Weronika zauważyła, że dziewczynka trzyma w ręku tylko jednego pierniczka. „Chcesz się podzielić?” – zapytała dziewczynka, zanim Weronika zdążyła cokolwiek powiedzieć. „Mama zawsze powtarza, że dzielenie się słodyczami sprawia, że smakują lepiej.” Jej szczery śmiech, gdy razem zajadały pierniczka, został złapany przez wróżkę do trzeciego flakonika.

Gdy wrócili do pokoju Weroniki, wróżka wyjęła wszystkie trzy składniki. „A teraz,” – powiedziała – „potrzebujemy jeszcze czegoś od ciebie.” „Ale ja nie mam nic szczególnego,” – zmartwiła się Weronika. „Masz coś bardzo cennego,” – uśmiechnęła się wróżka. „Twoją bezinteresowną chęć pomocy innym. Widziałam, jak zatrzymałaś się, by pomóc każdej napotkanej osobie, nie myśląc o swoim życzeniu.” Wróżka połączyła wszystkie składniki z iskierką dobroci z serca Weroniki. Powstała z tego złocista mgła, która uniosła się w powietrze i rozpłynęła się w nocnym niebie. „Ale… co z moim życzeniem?” – zapytała Weronika. „Czasem magia działa w nieoczekiwany sposób,” – odpowiedziała tajemniczo wróżka, wracając do zegara.

Następnego ranka Weronika została obudzona przez dzwonek do drzwi. To był listonosz z telegramem: „Kochanie, udało się! Przyjeżdżamy na święta! Całujemy, Mama i Tata.” Ale to nie był koniec niespodzianek. Starsza pani z medalionem okazała się być dawną nauczycielką muzyki i pomogła młodemu skrzypkowi przygotować się do przesłuchania. Skrzypek został przyjęty do orkiestry i grał na świątecznym koncercie w mieście. A mała dziewczynka z pierniczkiem? Jej mama była cukierniczką i upiekła dla Weroniki i jej rodziny najpiękniejszy świąteczny tort w podziękowaniu za życzliwość dla jej córki.

W Wigilię, gdy cała rodzina siedziała przy stole, a rodzice Weroniki opowiadali o swojej niespodziewanej możliwości przyjazdu do domu, stary zegar z kukułką wybił północ. Weronice wydawało się, że słyszy delikatny dźwięk dzwoneczków i widzi maleńki błysk między wskazówkami. Dziadek, który zauważył jej spojrzenie, uśmiechnął się tajemniczo. „Wiesz, kochanie,” – powiedział – „najpiękniejsze życzenia spełniają się nie wtedy, gdy tylko o nich marzymy, ale gdy nasze serca są otwarte na pomaganie innym. To prawdziwa magia świąt.”

I tak kończy się nasza dzisiejsza opowieść, ale warto pamiętać, że czasem, pomagając spełnić marzenia innych, nieoczekiwanie spełniamy także własne. A jeśli kiedyś usłyszycie dziwny dźwięk ze starego zegara z kukułką, kto wie – może to Życzeniowa Wróżka szuka kolejnego szczerego serca, by pomóc spełnić świąteczne marzenie.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *