Kalendarz Adwentowy – Dzień 21
„Gwiezdny Pył”
Na najwyższym piętrze Świątecznego Obserwatorium mieszkała młoda gwiezdna opiekunka Luna. Jej zadaniem było dbanie o pierwszą gwiazdkę, która miała rozbłysnąć w wigilijny wieczór. To nie było zwykłe zadanie – ta szczególna gwiazda musiała być na tyle jasna, by wszyscy mogli ją zobaczyć, ale jednocześnie wystarczająco delikatna, by nie przyćmić innych świateł na niebie.
Luna miała długie, srebrzyste włosy, które unosiły się wokół jej głowy jakby w stanie nieważkości, a jej sukienka była uszyta z kawałków północnej zorzy. Na szyi nosiła specjalny medalion – Gwiezdny Kompas, który pomagał jej odnajdywać zaginione gwiazdy i zbierać gwiezdny pył.
Tego szczególnego wieczoru, 21 grudnia, Luna była bardzo zaniepokojona. Do Wigilii zostały już tylko trzy dni, a pierwsza gwiazdka wciąż była zbyt blada. Potrzebowała więcej gwiezdnego pyłu, by nabrać odpowiedniej mocy, ale zapasy w Obserwatorium były na wyczerpaniu. „Muszę znaleźć więcej gwiezdnego pyłu,” – postanowiła Luna, zerkając na swój kompas. „Ale gdzie go szukać?” Właśnie wtedy usłyszała ciche pukanie do okna Obserwatorium. Na parapecie siedział mały chłopiec ze skrzydłami ze szronu – jeden z pomocników Królowej Zimy.
„Cześć! Jestem Wiktor,” – przedstawił się. „Widziałem, że się martwisz. Może mógłbym pomóc?” Luna zawahała się. Zbieranie gwiezdnego pyłu było bardzo delikatną pracą, ale naprawdę potrzebowała pomocy. „Dobrze,” – zgodziła się. „Ale musisz być bardzo ostrożny. Gwiezdny pył jest niezwykle wrażliwy.” Wiktor skinął głową z powagą, a jego skrzydła zabłyszczały w świetle gwiazd. Luna wyjaśniła mu, że gwiezdny pył można znaleźć w różnych miejscach – czasem w ostatnich promieniach zachodzącego słońca, czasem w odbiciach księżyca na śniegu, a nawet w iskierkach radości w oczach dzieci.
Razem wyruszyli na poszukiwania. Luna wzięła swój specjalny kryształowy dzbanuszek do zbierania pyłu, a Wiktor przyniósł małą latarenkę z sopelka lodu, która nie topiła się dzięki magii zimy. Ich pierwszym przystankiem było Wzgórze Zachodzącego Słońca. Wiktor, dzięki swoim skrzydłom ze szronu, mógł latać wysoko i zbierać ostatnie złote promienie, które zmieniały się w drobinki gwiezdnego pyłu. Luna łapała je do swojego dzbanuszka, nucąc przy tym starą kołysankę gwiazd.
Następnie polecieli nad Lustrzane Jezioro, gdzie księżyc malował srebrne ścieżki na wodzie. Tu musieli być szczególnie ostrożni – jeden niewłaściwy ruch mógł spłoszyć delikatne świetliste drobinki. Wiktor wymyślił, że mogą użyć jego skrzydeł jako luster, by odbijać światło księżyca i przyciągać gwiezdny pył. W mieście znaleźli kolejne źródło magicznego pyłu – był ukryty w błysku świątecznych lampek i w radosnych iskierkach w oczach dzieci patrzących na świąteczne wystawy. Luna nauczyła WIktor, jak delikatnie zbierać te drobinki szczęścia, nie naruszając ich magicznej mocy.
Ale największe odkrycie zrobili w małym parku, gdzie grupa dzieci urządziła świąteczny koncert dla swoich rodzin. Śpiewały kolędy, a ich głosy unosiły się w mroźnym powietrzu jak srebrzysty dym. W świetle latarni Luna i Wiktor zauważyli, że każda nuta zmienia się w maleńką drobinkę gwiezdnego pyłu! „To najczystszy gwiezdny pył, jaki kiedykolwiek widziałam,” – szepnęła Luna z zachwytem. „Jest w nim czysta radość i miłość.” Zebrali tyle pyłu, ile mogli, ale wciąż nie byli pewni, czy to wystarczy.
Gdy wrócili do Obserwatorium, Luna ostrożnie wsypała zebrany pył do specjalnego naczynia, gdzie przechowywała pierwszą gwiazdkę. „A może…” – zastanowił się Wiktor, przyglądając się swoim skrzydłom. „Może moglibyśmy dodać trochę szronu z moich skrzydeł? W końcu to też jest rodzaj gwiezdnego pyłu – zamrożone zimowe gwiazdy.” Luna była zaskoczona tym pomysłem, ale im dłużej o nim myślała, tym bardziej jej się podobał. Wiktor delikatnie potrząsnął skrzydłami nad naczyniem, a drobinki szronu, mieszając się z gwiezdnym pyłem, zaczęły tworzyć przepiękne, świetliste wzory.
Nagle pierwsza gwiazdka rozbłysła tak jasno, że musieli zmrużyć oczy. Jej światło nie było już blade i niepewne – lśniło czystym, ciepłym blaskiem, w którym tańczyły delikatne lodowe wzory. „Jest idealna!” – zawołała Luna, klaszcząc w dłonie. „Ma w sobie ciepło letnich gwiazd i magię zimowego szronu!” WIktor był tak podekscytowany, że jego skrzydła zaczęły błyszczeć jeszcze jaśniej. „Czy to znaczy, że będzie gotowa na Wigilię?”
„Tak! I będzie najpiękniejszą pierwszą gwiazdką w historii,” – odpowiedziała Luna. „A wszystko dzięki twojemu pomysłowi ze szronem.” W nagrodę za pomoc, Luna pokazała Wiktorowi specjalną mapę gwiazd, na której zaznaczone były wszystkie konstelacje widoczne w świąteczną noc. Razem spędzili resztę wieczoru, ucząc się ich nazw i wymyślając własne historie o gwiazdozbiorach.
W Wigilię, gdy pierwsza gwiazdka wreszcie rozbłysła na niebie, była wyjątkowa. Jej światło miało w sobie ciepło letniego słońca i magiczny blask zimowego szronu. Gdy ludzie patrzyli w niebo, widzieli nie tylko jasną gwiazdę, ale także delikatne, lodowe wzory tańczące w jej świetle. Luna i Wiktor, obserwując to z Świątecznego Obserwatorium, byli bardzo dumni ze swojej pracy. „Wiesz co?” – powiedziała Luna. „Myślę, że od tej pory przyda mi się stały pomocnik do zbierania gwiezdnego pyłu. Co ty na to?” Wiktor był zachwycony. Od tego dnia pomagał Lunie nie tylko przy pierwszej gwiazdce, ale także przy innych gwiazdowych zadaniach. Razem odkryli, że najpiękniejsza magia powstaje wtedy, gdy łączy się różne rodzaje świateł – tak jak połączyli blask gwiazd z magią zimowego szronu.
I tak kończy się nasza dzisiejsza opowieść, ale gdy w wigilijny wieczór zobaczycie pierwszą gwiazdkę, przyjrzyjcie się uważnie – może dostrzeżecie w jej świetle tańczące lodowe wzory, znak, że Luna i Wiktor znów połączyli swoje magiczne moce, by stworzyć coś wyjątkowego.