Kalendarz Adwentowy – Dzień 3
„Leśna Piekarnia”
Głęboko w Zimowym Lesie, w ogromnym, starym dębie, mieściła się najbardziej niezwykła piekarnia na świecie. Prowadziła ją pani Wiewiórka Orzeszkowa, która od pokoleń strzegła rodzinnego przepisu na magiczne pierniki. Jej piekarnia nie była zwyczajnym miejscem – zamiast pieca miała czarodziejski kominek, który rozpalał się od ciepła dobrych uczynków, a przyprawy przechowywała w malutkich, kryształowych słoiczkach, które zawsze były pełne, nawet jeśli nikt ich nie uzupełniał.
Tego zimowego poranka pani Orzeszkowa obudziła się wcześniej niż zwykle. Kalendarz na ścianie pokazywał 3 grudnia, a to oznaczało, że nadszedł czas na rozpoczęcie świątecznego wypieku pierników. Założyła swój ulubiony fartuszek w czerwono-zieloną kratę, na nos wsunęła malutkie okularki i zabrała się do pracy.
„Najpierw trzeba rozpalić kominek,” – powiedziała do siebie, przeglądając starą księgę przepisów. „Ale dziś potrzebuję wyjątkowo dużo ciepła… Sama mogę nie dać rady.”
Wyjrzała przez okrągłe okienko swojej piekarni. Śnieg przykrył już cały las białą kołderką, a na gałęziach innych drzew wisiały długie, błyszczące sople. Nagle dostrzegła małego zajączka, który próbował dosięgnąć ostatniego jabłka, wiszącego wysoko na gałęzi.
„Panie Zajączku!” – zawołała, otwierając okno. „Może pomógłby mi Pan dzisiaj w piekarni? W zamian poczęstuję Pana nie tylko jabłkiem, ale też świeżutkimi pierniczkami!”
Zajączek, który miał na imię Tuptuś, od razu przykicał pod drzewo pani Orzeszkowej. „Z przyjemnością pomogę!” – zawołał, a jego długie uszy zatrzęsły się z podekscytowania. „Zawsze marzyłem, żeby zobaczyć, jak powstają pani słynne pierniki!”
Wkrótce przez okno piekarni zaczął unosić się przepiękny zapach przypraw korzennych. Aromat cynamonu, goździków i imbiru rozniósł się po całym lesie. Najpierw przyleciała pani Sroka Kropianka, znana z tego, że zawsze wszystko wiedziała pierwsza.
„Co tu tak pięknie pachnie?” – zapytała, zaglądając przez okno. „Czy to możliwe, że już czas na świąteczne wypieki?”
„Właśnie tak!” – odpowiedziała pani Orzeszkowa, wsypując do miski pachnący cynamon. „Jeśli chce pani pomóc, jest jeszcze sporo do zrobienia!”
Pani Sroka nie trzeba było dwa razy zapraszać. Szybko założyła fartuszek i zabrała się do odmierzania składników swoim precyzyjnym dziobem.
Zapach pierników przyciągnął też inne zwierzęta. Pan Borsuk Pasiasty przyniósł słoiczek miodu ze swojej spiżarni, twierdząc, że to najlepszy miód na pierniki. Pani Sowa Mądragłowa przyleciała z książką pełną świątecznych przepisów, a rodzina Myszy Cukierkowych przyniosła woreczek cukru pudru do lukru.
Kominek w piekarni płonął coraz jaśniej, zasilany dobrymi uczynkami i radością wspólnego pieczenia. Pani Orzeszkowa uśmiechała się, widząc jak jej mała piekarnia wypełnia się przyjaciółmi. Zajączek Tuptuś wycinał pierniczki w kształcie gwiazdek, pani Sroka dekorowała je lukrem, pan Borsuk pilnował, żeby się nie przypaliły, a rodzina Myszy przygotowywała pudełka do pakowania.
„Wiecie co?” – powiedziała nagle pani Sowa, która siedziała na półce z przyprawami. „Te pierniki są wyjątkowe nie tylko ze względu na przepis. Są magiczne, bo robimy je razem!”
I rzeczywiście, pierniczki, które tego dnia wypiekli, były najbardziej niezwykłe ze wszystkich. Każdy miał inny kształt i dekorację, ale wszystkie błyszczały delikatnym, złotym blaskiem i pachniały nie tylko przyprawami, ale też radością i przyjaźnią.
Kiedy pierwsze partie pierników były już gotowe, do piekarni zajrzał mały jelonek, który zgubił się w lesie. Był zmarznięty i przestraszony. Pani Orzeszkowa od razu poczęstowała go ciepłym pierniczkiem w kształcie gwiazdki.
„To magiczny piernik,” – powiedziała, głaszcząc go po głowie. „Pomoże ci znaleźć drogę do domu. Musisz tylko zamknąć oczy, przekręcić go trzy razy w dłoniach i pomyśleć o swoim domu.”
Jelonek zrobił dokładnie tak, jak mu powiedziała. Gdy otworzył oczy, pierniczek delikatnie świecił, wskazując mu drogę przez las. Zanim pobiegł do domu, dostał jeszcze całe pudełko pierników dla swojej rodziny.
Pod wieczór, gdy ostatnia partia pierników stygła na parapecie, a przyjemny zapach unosił się w całym lesie, wszyscy pomocnicy usiedli przy kominku, zajadając się wypiekami i popijając gorącą herbatę z leśnych ziół.
„Pani Orzeszkowo,” – odezwał się Zajączek Tuptuś, oblizując lukier z łapek. „Czy zdradzi nam pani sekret tych pierników? Dlaczego są takie wyjątkowe?”
Pani Wiewiórka poprawiła okulary na nosie i uśmiechnęła się tajemniczo. „Najważniejszym składnikiem jest miłość,” – powiedziała. „Można mieć najlepsze przyprawy i najprecyzyjniejsze przepisy, ale prawdziwie magiczne pierniki powstają tylko wtedy, gdy piecze się je z sercem i dzieli się nimi z innymi.”
„A czy możemy przyjść jutro znowu pomóc?” – zapytała najmniejsza z Myszy Cukierkowych, patrząc błagalnie na panią Orzeszkową.
„Oczywiście!” – odpowiedziała wiewiórka. „Moja piekarnia jest zawsze otwarta dla przyjaciół. A przed świętami jest przecież tyle do zrobienia!”
Od tego dnia Leśna Piekarnia stała się miejscem codziennych spotkań mieszkańców lasu. Każdego ranka zbierali się tam, by wspólnie piec pierniki, które potem rozdawali wszystkim, którzy potrzebowali odrobiny magii i ciepła w zimowe dni. A gdy ktoś pytał, skąd w zwykłych pierniczkach tyle czarodziejskiej mocy, pani Orzeszkowa odpowiadała zawsze tak samo: „To nie pierniki są magiczne – magiczna jest przyjaźń i radość dzielenia się z innymi.”
I tak kończy się nasza dzisiejsza opowieść, ale zapach pierników wciąż unosi się w Zimowym Lesie, przypominając wszystkim, że najpiękniejsze rzeczy powstają wtedy, gdy robimy je razem, z sercem i dla innych.