Kalendarz Adwentowy – Dzień 4

„Zagubiona Rękawiczka”

W małym domku na skraju Zimowego Lasu mieszkała dziewczynka o imieniu Zosia. Miała złote loki, które zawsze wymykały się spod czapki, i najcieplejsze na świecie serce. Tego dnia babcia podarowała jej wyjątkowy prezent – parę magicznych rękawiczek, które sama zrobiła na drutach z czarodziejskiej, srebrnej włóczki.

„Te rękawiczki są niezwykłe, kochanie,” – powiedziała babcia, głaszcząc miękką włóczkę. „Zostały zrobione z księżycowych promieni i porannej mgły. Nie tylko chronią przed zimnem, ale też potrafią znaleźć drogę do tych, którzy potrzebują ciepła i pomocy. Musisz jednak obiecać, że będziesz o nie bardzo dbać.”

Zosia była zachwycona prezentem. Rękawiczki miały kolor zimowego nieba o świcie i były ozdobione delikatnymi wzorami przypominającymi płatki śniegu. Gdy dziewczynka je założyła, poczuła przyjemne ciepło rozchodzące się od czubków palców aż po ramiona. Przez cały wieczór nie mogła się nacieszyć prezentem, a gdy kładła się spać, starannie ułożyła rękawiczki na nocnym stoliku.

Następnego ranka, gdy Zosia wyszła na dwór, aby ulepić pierwszego w tym roku bałwana, wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Podczas turlania wielkiej śniegowej kuli jedna z rękawiczek zsunęła się z jej dłoni. Zosia była tak pochłonięta zabawą, że nie zauważyła tego od razu. Dopiero gdy chciała poprawić czapkę bałwana, zorientowała się, że jej prawa dłoń jest zupełnie zmarznięta.

„O nie!” – zawołała przestraszona, rozglądając się dookoła. Śnieg padał tak gęsto, że jej ślady zdążyły już zniknąć pod białą kołderką. „Muszę ją znaleźć! Babcia będzie bardzo smutna!”

Zosia zaczęła gorączkowo przeszukiwać każdy zaśnieżony krzaczek i każdą zaspę. Łzy zamarzały jej na policzkach, gdy pomyślała, że zawiodła babcię. Nagle pozostała rękawiczka w jej lewej dłoni zaczęła delikatnie świecić i lekko ciągnąć ją w określonym kierunku.

„Czy ty… czy ty chcesz mi pomóc znaleźć swoją parę?” – zapytała zdumiona Zosia.

Rękawiczka zamigotała jasniej, jakby przytakując. Dziewczynka pozwoliła, by magiczny przedmiot prowadził ją przez zaśnieżony las. Śnieg skrzył się w zimowym słońcu, a z gałęzi zwisały długie sople, które dzwoniły cicho na wietrze jak kryształowe dzwoneczki.

Po pewnym czasie Zosia usłyszała ciche popiskiwanie. Za wielkim, starym pniem znalazła małego zajączka, który trząsł się z zimna. Jego łapka była uwięziona pod grubą warstwą lodu, a obok… leżała zagubiona rękawiczka! Najwyraźniej druga rękawiczka poprowadziła ją tutaj nie tylko po to, by się odnaleźć, ale przede wszystkim by pomóc potrzebującemu.

„Nie bój się, mały,” – powiedziała łagodnie Zosia do zajączka. „Pomogę ci.”

Delikatnie położyła obie rękawiczki na zamarzniętej łapce zajączka. Ku jej zdumieniu, rękawiczki zaczęły świecić jeszcze jaśniej, a ich ciepło powoli rozpuszczało lód. Po chwili zajączek mógł już swobodnie wyciągnąć łapkę.

„Dziękuję!” – pisnął zajączek, kicając z radości. „Myślałem, że zostanę tu na zawsze! Jestem Puszek, a ty musisz być bardzo dobrą dziewczynką, skoro masz takie magiczne rękawiczki!”

Zosia uśmiechnęła się, zakładając z powrotem obie rękawiczki. „Nazywam się Zosia. Dostałam je od babci. Ale nie wiedziałam, że potrafią robić coś takiego!”

„Och, twoja babcia musi być bardzo mądrą osobą!” – odpowiedział Puszek, otrzepując się ze śniegu. „Wiesz, w lesie mówi się, że prawdziwie magiczne przedmioty zawsze znajdą sposób, by pomóc potrzebującym. A może… może poszłabyś ze mną? Chciałbym ci coś pokazać w podziękowaniu za ratunek!”

Zosia zgodziła się, a Puszek poprowadził ją dalej w głąb lasu. Po drodze opowiadał jej o wszystkich mieszkańcach Zimowego Lasu – o rodzinie sów, która mieszkała w starej dziupli, o lisiej rodzinie, która urządzała najlepsze zimowe przyjęcia, i o starym jeleniu, który znał najpiękniejsze leśne historie.

W końcu dotarli do małej polanki, gdzie ku zdziwieniu Zosi, zebrało się mnóstwo leśnych zwierząt. Był tam stary jeż, który mimo zimy nie spał, bo jak twierdził, nie mógł przegapić świątecznych przygotowań, rodzina wiewiórek z koszami pełnymi orzechów, małe myszki niosące czerwone jagody, a nawet dostojny łoś z gałązkami świerkowymi zaczepionymi o rogi.

„Przyjaciele!” – zawołał Puszek. „To jest Zosia i jej magiczne rękawiczki! Uratowały mnie dziś z prawdziwej opresji!”

Wszystkie zwierzęta zaczęły wiwatować i podchodzić do dziewczynki, każde chcąc jej podziękować za uratowanie ich przyjaciela. Wiewiórki poczęstowały ją świeżymi orzechami, myszki przyniosły słodkie jagody, a łoś pozwolił jej ozdobić swoje rogi świątecznymi kokardkami, które miał przyczepione do poroża.

„Ale to nie wszystko!” – pisnął Puszek. „Pokażmy Zosi naszą świąteczną niespodziankę!”

Zwierzęta rozstąpiły się, odsłaniając niewielką jodełkę, którą wspólnie przystroiły leśnymi skarbami – szyszkami obtoczonymi w śniegu, czerwonymi jarzębinami, kryształowymi soplami i błyszczącymi kamykami. Na samym czubku siedziała mała sowa, trzymająca w dziobie świecącą gwiazdkę z kory brzozowej.

„To nasze leśne drzewko świąteczne,” – wyjaśnił Puszek. „Każdego roku je przystrajamy, ale w tym roku jest wyjątkowe, bo pomogło nam je ozdobić tyle nowych przyjaciół! I teraz ty też możesz zostać naszą przyjaciółką!”

Zosia była tak wzruszona, że łzy znów pojawiły się w jej oczach, ale tym razem były to łzy radości. Jej rękawiczki zamigotały ciepłym światłem, jakby też cieszyły się z nowych przyjaźni.

„Wiecie co?” – powiedziała, wycierając oczy. „Może moglibyśmy się spotykać tutaj częściej? Mogłabym przynosić wam smakołyki od babci, a wy opowiadalibyście mi leśne historie!”

Wszystkie zwierzęta radośnie przytaknęły, a Puszek aż podskoczył z radości. „To będzie najlepszy świąteczny czas w historii lasu!” – zawołał.

Gdy Zosia wróciła do domu wieczorem, od razu pobiegła do babci opowiedzieć jej o wszystkich przygodach. Babcia słuchała z uśmiechem, robiąc na drutach kolejną parę magicznych rękawiczek.

„Widzisz, kochanie,” – powiedziała, gdy Zosia skończyła opowieść. „Czasem to, co wydaje się być przypadkiem, jak zgubiona rękawiczka, może doprowadzić nas do najwspanialszych niespodzianek i przyjaźni. Magia nie polega na czarodziejskich sztuczkach, ale na otwartym sercu i chęci pomocy innym.”

Od tego dnia Zosia często odwiedzała swoich leśnych przyjaciół. Jej magiczne rękawiczki zawsze prowadziły ją bezpiecznie przez zimowy las, a czasem, gdy któreś ze zwierząt potrzebowało pomocy, delikatnie świeciły, pokazując drogę. W lesie mówiło się, że gdzie pojawia się dziewczynka w świecących rękawiczkach, tam zawsze znajdzie się też ciepło, przyjaźń i odrobina magii.

I tak kończy się nasza dzisiejsza opowieść, ale jeśli kiedyś zimą zobaczysz w lesie delikatne, błękitne światełko, to może być Zosia ze swoimi magicznymi rękawiczkami, spieszącą na spotkanie z leśnymi przyjaciółmi. A jeśli będziesz miał szczęście, może i ciebie zaproszą na herbatę pod świąteczną jodełką w Zimowym Lesie.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *