Kalendarz Adwentowy – Dzień 5
„Nocna Zmiana Elfów”
Każdy wie, że przed Mikołajkami w Świętym Warsztacie praca wre przez całą dobę, ale mało kto słyszał o Nocnej Zmianie Elfów. To właśnie oni, pod osłoną gwiezdnego nieba, wykonują najważniejszą i najbardziej sekretną pracę – sprawdzają, czy wszystkie dzieci na pewno znajdą się na liście prezentowej Świętego Mikołaja.
W tę wyjątkową noc, tuż przed Mikołajkami, za magicznym biurkiem w najwyższej wieży Świętego Warsztatu siedział młody elf Tymek. Był to jego pierwszy rok w Nocnej Zmianie i bardzo się denerwował. Miał na sobie granatowy uniform ze srebrnymi guzikami i czapkę z dzwoneczkiem, który – jak wszystkie dzwoneczki elfów z nocnej zmiany – wydawał bardzo ciche, melodyjne dźwięki, by nie przeszkadzać śpiącym dzieciom.
„Pamiętaj, Tymku,” – powiedziała Elfka Starszyna Matylda, poprawiając swoje okrągłe okulary w złotej oprawie. „Dziś jest ostatnia noc przed Mikołajkami. Musimy sprawdzić każde dziecko, przejrzeć każdy list i upewnić się, że nikt nie zostanie pominięty. To bardzo odpowiedzialne zadanie.”
Przed Tymkiem leżał ogromny, świecący globus, na którym migotały tysiące malutkich światełek – każde reprezentowało jedno dziecko. Obok stała sterta listów do Świętego Mikołaja i magiczny teleskop, przez który można było zobaczyć, co dzieje się w domach dzieci na całym świecie.
„A co jeśli jakieś dziecko nie napisało listu?” – zapytał Tymek, przygryzając końcówkę swojego magicznego pióra.
Matylda uśmiechnęła się ciepło. „Właśnie po to jest Nocna Zmiana. Sprawdzamy nie tylko listy, ale przede wszystkim serca. Czasem największe marzenia są niewypowiedziane.”
Tymek kiwnął głową i zabrał się do pracy. Przez magiczny teleskop obserwował śpiące dzieci, a globus pomagał mu przenosić się z miejsca na miejsce. Nagle jego uwagę przykuło jedno ze światełek, które migotało słabiej niż inne.
„Matyldko, spójrz!” – zawołał szeptem. „To światełko jest inne!”
Elfka Starszyna natychmiast podeszła do globusa. „Ach, to musi być mała Maja z ulicy Świerkowej. Sprawdźmy, co u niej.”
Tymek skierował teleskop we wskazane miejsce. W małym pokoju, na łóżku z kolorową pościelą, leżała dziewczynka. Nie spała – leżała skulona, przytulając starego, trochę już zniszczonego misia.
„Czy Maja napisała list do Świętego Mikołaja?” – zapytał Tymek, przeglądając stertę kopert.
„Nie,” – odpowiedziała Matylda, zaglądając przez ramię Tymka do teleskopu. „Ale spójrz uważniej.”
Tymek przyłożył oko do magicznego urządzenia i zobaczył coś, czego wcześniej nie zauważył. Na biurku Mai leżała rozpoczęta kartka z napisem „Kochany Święty Mikołaju”, ale była pognieciona i niedokończona. Obok stało zdjęcie uśmiechniętej kobiety, a przed nim mały znicz.
„Jej mama odeszła w tym roku,” – wyszeptała Matylda ze smutkiem. „Maja bardzo za nią tęskni i trudno jej cieszyć się świętami. Nie dokończyła listu, bo nie wie, czy wypada prosić o prezenty, gdy jest się smutnym.”
Tymek poczuł, jak jego elfie serce ściska się z żalu. „Ale przecież… przecież właśnie wtedy najbardziej potrzebuje się magii i radości! Musimy coś zrobić!”
„Co proponujesz?” – zapytała Matylda z błyskiem w oku, jakby czekała właśnie na taką reakcję swojego młodego pomocnika.
Tymek zamyślił się na chwilę, po czym zaczął szybko pisać na świecącym pergaminie. „Po pierwsze, Maja dostanie nowego misia – takiego, który będzie wyglądał dokładnie jak ten, którego ma od mamy, tylko będzie nowiutki i będzie miał magiczną właściwość: za każdym razem, gdy Maja go przytuli, poczuje ciepło maminego uścisku.”
„Doskonale,” – przytaknęła Matylda. „Co jeszcze?”
„Album ze zdjęciami, który nigdy się nie kończy! Maja będzie mogła wklejać do niego wszystkie wspomnienia z mamą, a kiedy dotrze do ostatniej strony, pojawi się nowa. I każde zdjęcie będzie lekko świecić, przypominając, że miłość nigdy nie gaśnie!”
Matylda z dumą poklepała Tymka po ramieniu. „Widzę, że zaczynasz rozumieć prawdziwą magię Mikołajek. Nie chodzi tylko o prezenty – chodzi o nadzieję i przypomnienie, że nie jest się samym.”
Przez następne godziny Tymek i Matylda sprawdzili setki domów i tysięce listów. Znaleźli dzieci, które były zbyt nieśmiałe, by napisać o swoich marzeniach, takie, które prosiły o prezenty dla innych zamiast dla siebie, i takie, które po prostu potrzebowały odrobiny magii w życiu.
Dla każdego Tymek wymyślał coś specjalnego – nie tylko zabawki czy słodycze, ale prezenty, które niosły ze sobą iskierkę nadziei, przyjaźni i miłości. Z każdym zapisanym życzeniem dzwoneczek na jego czapce wydawał coraz piękniejszy dźwięk, a światełka na globusie świeciły coraz jaśniej.
Kiedy pierwsze promienie słońca zaczęły przebijać się przez śnieżne chmury, Nocna Zmiana kończyła swoją pracę. Tymek z satysfakcją patrzył na globus, na którym teraz wszystkie światełka świeciły równym, jasnym blaskiem.
„Jesteś gotowy na swoją pierwszą noc rozdawania prezentów?” – zapytała Matylda, wskazując na kalendarz, który pokazywał datę 5 grudnia.
„Bardziej niż kiedykolwiek!” – odpowiedział Tymek z błyskiem w oku. „Ale… czy mogę jeszcze raz sprawdzić światełko Mai?”
Spojrzał przez teleskop. Maja wreszcie zasnęła, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Tymek wiedział, że następnej nocy, gdy razem ze Świętym Mikołajem będą rozwozić prezenty, jej światełko rozbłyśnie najjaśniejszym blaskiem.
„Wiesz, Matyldko,” – powiedział, odkładając teleskop. „Myślę, że teraz rozumiem, dlaczego nasza zmiana jest w nocy. Bo właśnie w najciemniejszych chwilach najbardziej potrzeba światła i nadziei.”
Elfka Starszyna uśmiechnęła się ciepło, a w jej oczach zalśniły łzy wzruszenia. „I właśnie dlatego, Tymku, zostałeś wybrany do Nocnej Zmiany. Bo potrafisz dostrzec światło nawet w największej ciemności.”
Gdy ostatni z elfów Nocnej Zmiany gasił świece w najwyższej wieży Świętego Warsztatu, na niebie pojawiła się pierwsza gwiazda. Już niedługo miała nadejść magiczna noc Mikołajek, a dzięki pracy Tymka i jego przyjaciół, każde dziecko miało otrzymać nie tylko prezent, ale też iskierkę magii i nadziei, która rozświetli nawet najciemniejszą noc.
I tak kończy się nasza dzisiejsza opowieść, ale gdy jutro wieczorem będziecie nasłuchiwać dźwięku dzwoneczków, wiedzcie, że wśród nich jest też ten należący do Tymka – najcichszy, ale niosący najwięcej nadziei i magii świątecznej nocy.