Kalendarz Adwentowy – Dzień 14
„Anielskie Dzwoneczki”
Wysoko ponad chmurami, w Niebiańskiej Dzwonnicy, mieszkała mała anielica Liliana, która opiekowała się świątecznymi dzwoneczkami. Nie były to zwykłe dzwoneczki – każdy z nich miał swoją własną melodię i specjalne zadanie. Jedne przywoływały świąteczne wspomnienia, inne rozgrzewały zmarznięte serca, a jeszcze inne pomagały odnaleźć drogę do domu zbłąkanym wędrowcom.
Liliana miała złote loczki, które dźwięczały jak małe dzwoneczki, gdy się poruszała, i nosiła sukienkę utkaną z porannej mgły. Jej głównym zadaniem było dbanie o to, by każdy dzwoneczek był nastrojony na odpowiednią melodię i trafił dokładnie tam, gdzie był najbardziej potrzebny. Tego zimowego poranka, gdy kalendarz w Niebiańskiej Dzwonnicy pokazywał 14 grudnia, Liliana zauważyła coś niepokojącego.
Jeden z najważniejszych dzwoneczków – Dzwoneczek Pierwszej Kolędy – wydawał dziwne, fałszywe dźwięki. „Co się stało, maleńki?” – zapytała, delikatnie biorąc go w dłonie. Dzwoneczek zadrżał i wydobył z siebie smutny, zgrzytliwy dźwięk. „Och nie,” – westchnęła Liliana. „Straciłeś swoją melodię!” To był prawdziwy problem. Dzwoneczek Pierwszej Kolędy miał szczególne zadanie – co roku to właśnie jego dźwięk przypominał ludziom wszystkie świąteczne piosenki.
Bez niego kolędy mogły zostać zapomniane! „Musimy znaleźć twoją melodię,” – zdecydowała Liliana. „Ale gdzie mogła się zgubić?” Właśnie wtedy usłyszała ciche pukanie do drzwi dzwonnicy. To był Serafin – starszy anioł odpowiedzialny za świąteczne sny. „Liliano,” – powiedział z troską w głosie, „coś dziwnego dzieje się na ziemi. Dzieci przestają śnić o świątecznych melodiach. W ich snach jest tylko cisza.” Liliana spojrzała na zamilkły dzwoneczek w swojej dłoni.
„To wszystko ze sobą związane! Muszę zejść na ziemię i odnaleźć zagubioną melodię!” „To nie będzie łatwe zadanie,” – ostrzegł Serafin. „Ale dam ci coś, co może pomóc.” Wyjął z kieszeni swojej świetlistej szaty mały, złoty kompas. „To Kompas Zagubionych Melodii. Będzie wskazywał drogę do dźwięków, które szukają swojego domu.”
Liliana wzięła kompas i ostrożnie schowała Dzwoneczek Pierwszej Kolędy do specjalnej kieszonki w swojej sukience. Potem, używając swoich anielskich skrzydeł, zaczęła ostrożnie schodzić na ziemię przez warstwy chmur.
Gdy wylądowała w małym miasteczku, było już późne popołudnie. Śnieg skrzypiał pod jej stopami, a kompas delikatnie wibrował, wskazując różne kierunki. Liliana podążała za jego wskazówkami, nasłuchując uważnie. Pierwsza melodia, którą znalazła, ukryta była w szumie wiatru między gałęziami starej sosny. Druga – w dzwonku nad drzwiami piekarni. Trzecia – w mruczeniu kota drzemiącego na parapecie. Ale żadna z nich nie pasowała do Dzwoneczka Pierwszej Kolędy.
Gdy już prawie traciła nadzieję, usłyszała coś niezwykłego – ciche nucenie dobiegające z małego domku na końcu ulicy. W oknie zobaczyła starszą panią, która kołysała do snu swoją małą wnuczkę. Liliana podleciała bliżej i zajrzała przez okno. Babcia nuciła starą kolędę, tak starą, że prawie zapomnianą. To była właśnie ta melodia! Ale jak ją złapać? Nagle przypomniała sobie, co mówiła jej nauczycielka w Szkole Anielskiej: „Najpiękniejsze melodie są zawsze utkane z miłości.” Liliana delikatnie zapukała do okna.
Gdy babcia je otworzyła, nie wydawała się wcale zdziwiona widokiem małej anielicy za oknem. „Czekałam na ciebie,” – powiedziała z uśmiechem. „Śniłaś mi się dzisiejszej nocy. Przyszłaś po starą melodię, prawda?” Liliana skinęła głową i wyjęła Dzwoneczek Pierwszej Kolędy. Babcia wzięła go delikatnie w dłonie i zaczęła nucić tę samą kołysankę. Z każdą nutą dzwoneczek zaczynał świecić coraz jaśniej, aż wreszcie dołączył do melodii własnym, czystym dźwiękiem.
„To kolęda, której nauczyła mnie moja babcia,” – wyjaśniła staruszka. „A jej nauczyła jej babcia, i tak przez pokolenia. Bałam się, że zostanie zapomniana, więc co wieczór śpiewam ją mojej wnuczce.” „Teraz już nie zostanie zapomniana,” – zapewniła Liliana. „Dzwoneczek będzie ją pamiętał i przypominał wszystkim dzieciom.” Mała wnuczka, która przez cały ten czas udawała, że śpi, otworzyła oczy. „Babciu,” – szepnęła, „czy anielica może zostać i posłuchać z nami innych kolęd?”
I tak Liliana spędziła wieczór, słuchając starych, prawie zapomnianych kolęd. Każda z nich była jak małe świąteczne wspomnienie, jak iskierka magii przekazywana z pokolenia na pokolenie. Dzwoneczek Pierwszej Kolędy chłonął każdą nutę, każde słowo, każde brzmienie. Gdy nadszedł czas powrotu do Niebiańskiej Dzwonnicy, dzwoneczek nie tylko odzyskał swoją melodię – zyskał ich znacznie więcej. A co najważniejsze, w jego dźwięku pobrzmiewała teraz miłość babci do wnuczki i radość wspólnego śpiewania.
„Przyjdziesz jeszcze?” – zapytała dziewczynka, gdy Liliana szykowała się do odlotu. „Zawsze, gdy usłyszysz dzwoneczek w kolędzie,” – odpowiedziała anielica, „będę gdzieś blisko.”
W drodze powrotnej do Niebiańskiej Dzwonnicy Liliana zauważyła, że wszystkie dzwoneczki w jej kolekcji zaczęły delikatnie dzwonić, jakby chciały przywitać swojego odnalezionego przyjaciela. A Dzwoneczek Pierwszej Kolędy wydzwaniał najpiękniejszą melodię, jaką kiedykolwiek słyszano w niebie – melodię, w której mieszały się wszystkie świąteczne wspomnienia, cała miłość i cała radość świąt.
Od tego dnia, gdy tylko zbliżał się świąteczny czas, Liliana szczególnie dbała o to, by Dzwoneczek Pierwszej Kolędy odwiedził dom babci i jej wnuczki. A gdy ktoś pytał, skąd biorą się najpiękniejsze kolędy, staruszka uśmiechała się tajemniczo i mówiła, że to zasługa pewnej małej anielicy i jej magicznego dzwoneczka.
I tak kończy się nasza dzisiejsza opowieść, ale gdy następnym razem usłyszycie delikatne dzwonienie w świątecznej melodii, wiedzcie, że to może być Liliana i jej Dzwoneczek Pierwszej Kolędy, przypominający nam wszystkim najpiękniejsze świąteczne pieśni, przekazywane z serca do serca, z pokolenia na pokolenie.