Kalendarz Adwentowy – Dzień 11

Gwiazdkowe Lampki

W małym domku na końcu Świerkowej Ulicy mieszkała starsza pani, którą wszyscy nazywali Babcią Światełko. Miała siwe włosy zawsze starannie upięte w kok i nosiła swetry, które sama dziergała, a każdy z nich miał wszyte maleńkie kryształki, błyszczące jak gwiazdy. Ale najbardziej niezwykłe w Babci Światełko było to, że przechowywała najstarsze i najbardziej magiczne świąteczne lampki na świecie.

W jej salonie stała ogromna dębowa komoda z tysiącem maleńkich szufladek. W każdej z nich spoczywała jedna wyjątkowa lampka, a każda miała swoją własną historię i szczególną moc. Były tam lampki przynoszące radość, lampki spełniające życzenia, a nawet takie, które potrafiły pokazywać najpiękniejsze wspomnienia.

Tego zimowego poranka, gdy kalendarz pokazywał 11 grudnia, Babcia Światełko jak zawsze sprawdzała swoje magiczne lampki. Właśnie wtedy usłyszała ciche pukanie do drzwi. To była jej sąsiadka z wnuczkiem Stasiem – cichym, nieśmiałym chłopcem, który od niedawna się nie uśmiechał.

„Dzień dobry, Pani Światełko,” – powiedziała sąsiadka. „Przepraszam, że przeszkadzam, ale może mogłaby pani zaopiekować się dziś Stasiem? Muszę pilnie jechać do miasta.”

Babcia Światełko spojrzała ciepło na chłopca i skinęła głową. „Oczywiście! Właśnie miałam zacząć przygotowywać świąteczne lampki. Może Staś mi pomoże?”

Gdy zostali sami, Babcia Światełko zauważyła, że Staś wygląda na bardzo smutnego. „Co się stało, kochanie?” – zapytała delikatnie.

„To pierwsze święta bez dziadka,” – szepnął Staś, a jego oczy zaszkliły się od łez. „Zawsze razem ubieraliśmy choinkę i wieszaliśmy lampki… Teraz już nic nie będzie takie samo.”

Babcia Światełko podeszła do swojej magicznej komody. „Wiesz, Stasiu,” – powiedziała, otwierając jedną z szufladek, „lampki świąteczne to nie są zwykłe ozdoby. One przechowują wspomnienia i światło tych, których kochamy.”

Wyjęła małą, kryształową lampkę, która delikatnie pulsowała ciepłym światłem. „Ta lampka jest wyjątkowa. Nazywamy ją Lampką Wspomnień. Gdy się w nią wpatrujemy, pokazuje nam najpiękniejsze chwile spędzone z bliskimi.”

Staś wziął ostrożnie lampkę do ręki. W jej wnętrzu zaczęły pojawiać się obrazy – on i dziadek ubierający choinkę, wspólne kolędowanie, dziadek uczący go robić papierowe łańcuchy… Chłopiec poczuł, jak jego serce wypełnia się ciepłem.

„A to,” – kontynuowała Babcia Światełko, wyciągając kolejną lampkę, błyszczącą wszystkimi kolorami tęczy, „to Lampka Radości. Spójrz, co potrafi!”

Gdy Staś dotknął lampki, ta zaczęła wypuszczać maleńkie, kolorowe iskierki, które tańczyły w powietrzu jak świetliki. Każda iskierka, gdy dotknęła jego twarzy, przywoływała inny radosny moment z jego życia. Nawet nie zauważył, kiedy na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

„A teraz pokażę ci coś naprawdę wyjątkowego,” – powiedziała Babcia Światełko, sięgając do najwyższej szufladki. Wyjęła z niej lampkę, która wyglądała jak maleńka gwiazdka. „To Lampka Połączeń. Pomaga nam poczuć bliskość tych, którzy są daleko.”

Gdy Staś wziął ją do ręki, poczuł ciepło, jakby ktoś go przytulał. „To tak, jak gdy dziadek mnie obejmował,” – szepnął ze zdumieniem.

„Dokładnie,” – uśmiechnęła się Babcia Światełko. „Bo widzisz, miłość jest jak światło – nigdy nie gaśnie, tylko zmienia swoją formę. Twój dziadek może nie być tu fizycznie, ale jego miłość wciąż świeci w twoim sercu.”

Przez resztę dnia Babcia Światełko pokazywała Stasiowi kolejne magiczne lampki. Była Lampka Odwagi, która świeciła najjaśniej, gdy ktoś potrzebował dodania otuchy, Lampka Marzeń, w której świetle nawet najmniejsze marzenia wydawały się możliwe do spełnienia, i Lampka Przyjaźni, która łączyła się z innymi lampkami, tworząc magiczną sieć świateł.

„A teraz,” – powiedziała Babcia Światełko pod koniec dnia, „mam dla ciebie specjalny prezent.” Wyjęła z szufladki małą, srebrną lampkę. „To Lampka Dziedzictwa. Twój dziadek zostawił ją u mnie wiele lat temu, mówiąc, że pewnego dnia będzie potrzebna jego wnukowi.”

Staś wziął lampkę drżącymi rękami. W jej świetle zobaczył twarz dziadka, uśmiechającą się dokładnie tak, jak pamiętał. „Ale… jak to możliwe?”

„Twój dziadek wiedział, że będziesz potrzebował tego światła,” – wyjaśniła Babcia Światełko. „Zostawił w tej lampce część swojej miłości, część swojego światła, specjalnie dla ciebie. Gdy będziesz tęsknił, wystarczy, że ją zaświecisz, a poczujesz jego obecność.”

Gdy mama Stasia przyszła go odebrać wieczorem, nie mogła uwierzyć własnym oczom – jej syn znów się uśmiechał. W swoich dłoniach trzymał małą, srebrną lampkę, która świeciła ciepłym, przyjaznym blaskiem.

„Babciu Światełko,” – zapytał Staś przed wyjściem, „czy mogę przyjść jutro znowu? Chciałbym poznać historie wszystkich lampek.”

„Oczywiście, kochanie,” – odpowiedziała staruszka z uśmiechem. „Każda lampka ma swoją historię do opowiedzenia, a najpiękniejsze historie zawsze najlepiej słucha się razem.”

Od tego dnia Staś regularnie odwiedzał Babcię Światełko. Razem przygotowywali lampki na święta, a każda z nich otrzymywała specjalne zadanie – jedne miały rozweselać smutnych, inne dodawać otuchy samotnym, a jeszcze inne przypominać o magii świąt. 

W Wigilię cała Świerkowa Ulica rozświetlona była magicznymi lampkami z kolekcji Babci Światełko. Każdy dom miał przynajmniej jedną, a każda z nich świeciła innym rodzajem światła – światłem miłości, przyjaźni, nadziei i radości. 

A na choince w domu Stasia, tuż na samym czubku, świeciła srebrna Lampka Dziedzictwa. W jej blasku chłopiec widział nie tylko wspomnienia dziadka, ale też obietnicę, że prawdziwa miłość, jak światło gwiazd, nigdy nie gaśnie – czasem tylko zmienia swoją formę, by świecić jeszcze piękniej w sercach tych, którzy tęsknią.

I tak kończy się nasza dzisiejsza opowieść, ale gdziekolwiek zobaczycie świąteczne lampki migoczące w oknach, pamiętajcie, że może to właśnie jedna z magicznych lampek Babci Światełko, niosąca ze sobą iskierkę nadziei i miłości dla kogoś, kto właśnie tego potrzebuje.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *