Kalendarz Adwentowy – Dzień 17
„Świąteczny Express”
Na małej stacyjce na skraju Świątecznego Lasu stał niezwykły pociąg. Jego lokomotywa była pomalowana w czerwono-złote wzory, a z komina, zamiast zwykłego dymu, unosiły się srebrzyste gwiazdki. Każdy wagon miał inne przeznaczenie – jeden był wypełniony prezentami, drugi świątecznymi ozdobami, w trzecim przechowywano magiczne składniki do pierników, a w ostatnim… cóż, ostatni wagon był najbardziej tajemniczy ze wszystkich.
Maszynistą tego wyjątkowego pociągu był pan Mikołaj (nie mylić ze Świętym Mikołajem, choć byli dalekimi kuzynami). Nosił granatową czapkę konduktora ozdobioną srebrnymi dzwoneczkami i miał najbardziej niesamowity zegarek na świecie – zamiast godzin pokazywał on, ile świątecznej magii pozostało w różnych miejscach.
Tego zimowego poranka, 17 grudnia, pan Mikołaj spojrzał na swój magiczny zegarek i zmarszczył brwi. Wskazówka niebezpiecznie zbliżała się do „bardzo mało świątecznej magii” w pewnym odległym miasteczku.
„To nie może tak być,” – mruknął do siebie, kręcąc swoim srebrzystym wąsem. „Trzeba tam jak najszybciej dowieźć świąteczną magię!”
Właśnie miał uruchomić lokomotywę, gdy usłyszał cienki głosik: „Proszę pana! Proszę zaczekać!”
Na peron wbiegła mała dziewczynka w czerwonym płaszczyku, ciągnąc za sobą walizkę prawie tak dużą jak ona sama.
„Nazywam się Róża,” – powiedziała zdyszana. „Muszę dostać się do Srebrnej Doliny. Babcia jest chora i nie może przyjechać do nas na święta, więc ja jadę do niej. Tylko… tylko nie mam biletu.”
Pan Mikołaj spojrzał na swój zegarek, potem na dziewczynkę, a następnie znów na zegarek. Srebrna Dolina – to właśnie tam wskazówka pokazywała niebezpiecznie niski poziom świątecznej magii.
„Wiesz co?” – uśmiechnął się pod wąsem. „Właśnie tam jadę. Ale będę potrzebował pomocnika. Co powiesz na stanowisko młodszego konduktora Świątecznego Expressu?”
Oczy Róży rozbłysły z radości. Pan Mikołaj pomógł jej wnieść walizkę do pociągu i wręczył małą, złotą czapkę konduktora z dzwoneczkiem.
„Najpierw musimy sprawdzić wszystkie wagony,” – wyjaśnił. „W końcu to nie jest zwykły pociąg – to Świąteczny Express!”
Róża z zachwytem odkrywała kolejne wagony. W pierwszym prezenty same układały się w równe stosiki, w drugim bombki tańczyły w powietrzu, zmieniając kolory, a w trzecim unosił się najwspanialszy zapach pierników, jaki kiedykolwiek czuła.
„A co jest w ostatnim wagonie?” – zapytała zaciekawiona.
„Ach, to najważniejszy wagon ze wszystkich,” – odpowiedział tajemniczo pan Mikołaj. „Tam przechowujemy samą esencję świątecznej magii. Ale można go otworzyć dopiero wtedy, gdy jest naprawdę potrzebny.”
Pociąg ruszył w drogę. Róża pomagała panu Mikołajowi w różnych zadaniach – sprawdzali razem, czy prezenty są prawidłowo posortowane, czy bombki świecą odpowiednim blaskiem, i czy pierniki pachną wystarczająco świątecznie.
W pewnym momencie pociąg zatrzymał się na małej stacyjce. Na peronie stał chłopiec z małym, smutnym choineczką w doniczce.
„Czy możecie nas zabrać?” – zapytał nieśmiało. „Nikt nie chciał kupić tej choinki, bo jest krzywa. Ale ona tak bardzo chce być świątecznym drzewkiem…”
Róża spojrzała pytająco na pana Mikołaja. Ten zerknął na swój magiczny zegarek i pokiwał głową z uśmiechem.
„Wagon z ozdobami ma jeszcze sporo miejsca,” – powiedział. „A każda choinka zasługuje na szansę, by stać się świąteczna.”
I tak Tomek (bo tak miał na imię chłopiec) i jego choinka dołączyli do podróży. Choinka została ustawiona między tańczącymi bombkami, które natychmiast zaczęły ją dekorować, a Tomek otrzymał własną srebrną czapkę pomocnika konduktora.
Podróż trwała. Świąteczny Express zatrzymywał się na kolejnych stacjach, zbierając po drodze więcej pasażerów – był tam starszy pan z kolekcją ręcznie robionych ozdób, rodzina królików, która zgubiła drogę do swojej norki, a nawet mały zagubiony bałwanek, który marzył o tym, by zobaczyć prawdziwe święta.
W końcu dotarli do Srebrnej Doliny. Ale widok nie był zbyt radosny – miasteczko wydawało się szare i pozbawione świątecznego ducha. Na ulicach brakowało dekoracji, w oknach nie świeciły się lampki, a ludzie szybko przemykali, nie zauważając się nawzajem.
Pan Mikołaj spojrzał na swój zegarek – wskazówka prawie dotykała już „zupełny brak świątecznej magii”.
„Chyba nadszedł czas, by otworzyć ostatni wagon,” – powiedział poważnie.
Wszyscy pasażerowie zgromadzili się przed tajemniczym wagonem. Pan Mikołaj wyciągnął złoty kluczyk i przekręcił go w zamku. Drzwi otworzyły się powoli…
Wewnątrz nie było nic – tylko wielkie, kryształowe lustro. Ale gdy wszyscy spojrzeli w nie razem, zaczęło się dziać coś magicznego. W lustrze zobaczyli siebie – nie takimi, jakimi byli na co dzień, ale takimi, jakimi stawali się w czasie świąt. Róża zobaczyła siebie przytulającą babcię, Tomek ujrzał swoją krzywą choinkę pięknie udekorowaną i otoczoną szczęśliwą rodziną, króliki zobaczyły swoją przytulną norkę, a bałwanek zobaczył siebie tańczącego w świątecznym parku z dziećmi.
„To Lustro Świątecznych Serc,” – wyjaśnił pan Mikołaj. „Pokazuje nam, że prawdziwa magia świąt jest w nas samych – w naszych sercach, marzeniach i w tym, jak dzielimy się radością z innymi.”
Nagle cała Srebrna Dolina rozbłysła tysiącem świateł. Krzywa choinka Tomka została ustawiona na głównym placu i ozdobiona bombkami z magicznego wagonu. Róża pobiegła do babci, niosąc jej świąteczne pierniki. Króliki odnalazły drogę do swojej norki, a bałwanek zorganizował największą bitwę na śnieżki w historii miasteczka.
Pan Mikołaj spojrzał na swój zegarek – wskazówka przesunęła się gwałtownie w stronę „maksimum świątecznej magii”.
„Widzicie?” – uśmiechnął się do swoich młodych pomocników. „Czasem wszystko, czego potrzebujemy, to mały impuls, by przypomnieć sobie, że magia świąt jest w nas.”
Od tego dnia Świąteczny Express regularnie odwiedzał Srebrną Dolinę. Róża często pomagała panu Mikołajowi jako honorowy młodszy konduktor, a Tomek został oficjalnym opiekunem choinek. Magiczne lustro pozostało w ostatnim wagonie, zawsze gotowe przypomnieć pasażerom, że najpiękniejsze świąteczne cuda dzieją się wtedy, gdy otwieramy nasze serca dla innych.
I tak kończy się nasza dzisiejsza opowieść, ale jeśli kiedyś usłyszycie w oddali dźwięk dzwoneczków i zobaczycie srebrzyste gwiazdki unoszące się w powietrzu, wiedzcie, że to pewnie Świąteczny Express pana Mikołaja, rozwożący świąteczną magię tam, gdzie jest najbardziej potrzebna.