Kalendarz Adwentowy – Dzień 16
„Zaginiony Przepis”
W niewielkiej zimowej cukierni „Pod Srebrzystą Gwiazdą” pracowała młoda cukierniczka Marianna. Jej specjalnością było przygotowywanie magicznych świątecznych słodyczy – pierników, które szeptały życzenia, czekoladek wypełnionych gwiazdkowym pyłem i ciasteczek, które smakowały jak najpiękniejsze wspomnienia.
Tego zimowego poranka, 16 grudnia, Marianna otworzyła stary, rodzinny przepiśnik, by przygotować najważniejszy świąteczny wypiek – Tort Świętego Mikołaja. Według rodzinnej legendy, przepis został podarowany jej prababci przez samego Świętego Mikołaja, a tort miał magiczną moc spełniania świątecznych życzeń. Od stu lat każda rodzina w miasteczku przychodziła po kawałek tego wyjątkowego ciasta.
Ale gdy Marianna otworzyła przepiśnik na odpowiedniej stronie, jej serce zamarło. Kartka z przepisem zniknęła! Pozostał tylko mały, srebrny ślad po magicznym pergaminie i delikatny zapach cynamonu.
„O nie, o nie, o nie…” – szeptała Marianna, gorączkowo przeglądając książkę. „Co ja teraz zrobię? Wszyscy czekają na tort!”
Nagle usłyszała ciche pukanie do drzwi cukierni. Przed wejściem stała mała dziewczynka o rudych warkoczach, trzymająca w rękach starego, wyświechtanego misia.
„Przepraszam,” – powiedziała nieśmiało. „Jestem Nina. Mój miś jest chory i babcia powiedziała, że tylko magiczne ciastko z pani cukierni może go wyleczyć.”
Marianna spojrzała na misia. Rzeczywiście wyglądał na bardzo chorego – jedno oko ledwo się trzymało, futerko było wytarte, a w łapce była dziura.
„Wejdź, kochanie,” – zaprosiła dziewczynkę. „Właśnie mam mały problem z pewnym przepisem, ale na pewno znajdę coś, co pomoże twojemu misiowi.”
Nina weszła do cukierni, rozglądając się z zachwytem. Na półkach stały słoiki z magicznymi składnikami: krople księżycowego światła, szczypta śnieżnego pyłu, esencja z pierwszej gwiazdki i wiele innych.
„A co to za przepis się zgubił?” – zapytała zaciekawiona.
„Przepis na Tort Świętego Mikołaja,” – westchnęła Marianna. „Bez niego święta w naszym miasteczku nie będą takie same.”
Nina przytuliła mocniej swojego misia. „A może mogłabym pomóc? Babcia zawsze mówi, że mam oko do znajdowania zagubionych rzeczy. W zeszłym tygodniu pomogłam jej odnaleźć okulary, które były… w lodówce,” – zachichotała.
Marianna uśmiechnęła się. „Wiesz co? Może to nie jest taki zły pomysł. W końcu czasem potrzeba dziecięcych oczu, żeby zobaczyć magię.”
Razem zaczęły przeszukiwać cukiernię. Nina zaglądała we wszystkie zakamarki, a jej chory miś siedział na ladzie i „pilnował”, żeby nic im nie umknęło. Sprawdziły wszystkie szafki, zajrzały pod każdy słoik, zbadały każdą szufladę.
„Proszę pani,” – powiedziała nagle Nina, przyglądając się swojemu misiowi. „A może przepis nie zniknął, tylko… ukrył się?”
„Co masz na myśli?”
„No bo… kiedy ja nie chcę iść do dentysty, też się chowam. Może przepis się czegoś boi? Albo jest nieśmiały?”
Marianna zamyśliła się. „Wiesz… to ma sens. Ten przepis jest magiczny. Może rzeczywiście ma swoje powody, żeby się ukrywać.”
„A co jeśli…” – Nina przygryzła wargę – „co jeśli przepis chce się upewnić, że trafi w odpowiednie ręce? Jak w tej bajce o królewnie i zaczarowanym pierścieniu!”
„Nina, jesteś genialna!” – wykrzyknęła Marianna. „Przepis został podarowany mojej prababci przez Świętego Mikołaja. A co jest najważniejsze dla Świętego Mikołaja?”
„Bycie grzecznym!” – zawołała Nina.
„I…”
„Pomaganie innym!” – dokończyły razem.
Marianna spojrzała na chorego misia Niny, potem na przepiśnik, a następnie na wszystkie magiczne składniki na półkach.
„Nina,” – powiedziała poważnie. „Co powiesz na umowę? Najpierw przygotujemy magiczne ciastko dla twojego misia, a potem razem spróbujemy odnaleźć przepis na tort?”
Spędziły następną godzinę, przygotowując specjalne ciastko leczące pluszaki. Nina pomagała odmierzać składniki: szczyptę radosnego śmiechu, trzy krople tęczowego miodu i odrobinę gwiazdkowego pyłu. Kiedy ciastko było gotowe, podzieliły je na pół – jedną część dla misia, a drugą dla Niny („żeby mieli takie same siły do zdrowienia”, jak wyjaśniła Marianna).
I wtedy stało się coś magicznego. Gdy Nina karmiła swojego misia ciastkiem, jego oko nagle się naprawiło, futerko stało się puszyste jak nowe, a dziura w łapce zniknęła. Ale to nie wszystko – na stoliku obok przepiśnika pojawił się delikatny, złoty blask.
Marianna ostrożnie otworzyła książkę. Na pustej stronie zaczęły pojawiać się litery, napisane eleganckim pismem:
„Dla tych, którzy pamiętają,
że magia skrywa się nie w przepisie,
ale w sercu, które chce pomóc innym.
Z wyrazami wdzięczności,
Święty Mikołaj”
A pod spodem był przepis na Tort Świętego Mikołaja, ze wszystkimi składnikami i szczegółowymi instrukcjami.
„Rozumiem!” – powiedziała podekscytowana Nina. „Przepis pokazał się, bo najpierw pomogłyśmy mojemu misiowi!”
Marianna przytuliła dziewczynkę. „Dokładnie tak! I wiesz co? Chyba będę potrzebowała pomocnicy przy pieczeniu tortu. Znasz może kogoś, kto ma doświadczenie w magicznym pieczeniu?”
Nina promieniała z radości. Przez resztę dnia razem przygotowywały Tort Świętego Mikołaja. Okazało się, że najważniejszym składnikiem nie był ani magiczny cynamon, ani gwiazdkowy pył, tylko radość dzielenia się z innymi.
Gdy tort był gotowy, każdy jego kawałek rzeczywiście miał moc spełniania życzeń – ale tylko tych, które dotyczyły uszczęśliwiania innych. Nina zabrała dodatkowy kawałek dla babci, a Marianna postanowiła, że od tej pory będzie potrzebowała stałej młodej pomocnicy w swojej magicznej cukierni.
„Wiesz co jest najlepsze?” – powiedziała Nina, wracając następnego dnia do cukierni. „Mój miś też chce zostać cukiernikiem! Czy możemy upiec coś dla jego pluszakowych przyjaciół?”
I tak rozpoczęła się nowa tradycja w cukierni „Pod Srebrzystą Gwiazdą” – codziennie przed świętami Nina i jej miś pomagali Mariannie przygotowywać magiczne wypieki. A Tort Świętego Mikołaja? Co roku przepis na niego znikał i pojawiał się na nowo, ale tylko wtedy, gdy ktoś w cukierni zrobił coś dobrego dla innych.
I tak kończy się nasza dzisiejsza opowieść, ale następnym razem, gdy będziecie w cukierni, spójrzcie uważnie – może zobaczycie małą rudowłosą dziewczynkę i jej misia, pomagających przygotowywać magiczne świąteczne wypieki dla tych, którzy najbardziej ich potrzebują.